Harry Styles Fanfiction
czwartek, 28 listopada 2013
KOCHANI
ZMIENIAM KONTO I TO OPOWIADANIE JEST PRZERWANE. PRZEPRASZAM.....ALE POSTANOWIŁAM ZROBIĆ DRUGIE FANFICTION Z TYMI SAMYMI BOHATERAMI. TYLKO TROCHĘ INNA FABUŁA WIĘC TEN SZABLON BĘDZIE UŻYTY NA TYM GRUGIM BLOGU. ZA CHWILĘ PODAM LINK. xx
niedziela, 13 października 2013
Rozdział 5 cz.2
Jakoś wyrobiłam się jeszcze dzisiaj z cz.2 ale OSTRZEGAM ten rozdział był trochę wymuszony. Znów dedykacja dla Patrycji xd #muchlove
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Słowa tego faceta były takie dziwne. Jakim cudem mógłby znać mój czuły punkt? W ogóle to ja sama nie wiem jaki on jest. Nie, pewnie powiedział tak by zbić mnie z tropu. Postanowiłam nie dać się podejść.
- Proszę Pana tylko o jedno, niech zostawi Pan Harry'ego w spokoju. - Spojrzałam na ciało chłopaka bezwładnie leżące na ziemi. - On i tak już jest nieprzytomny.
- Panienko, mam prawo robić z nim co chcę. Jego ojcem.
- To oznacza, że może bić go Pan do nieprzytomności? Nie wydaje mi się.
- Wiesz co? - Podszedł bliżej tak, że prawie stykaliśmy się ciałami. Złapał mnie za nadgarstki. - Mam w dupie twoje zdanie. Znasz Harry'ego? To dobrze ale dla mnie jesteś nikim.
- Hej! Niech Pan ją zostawi! - Wrzasnęła jakaś kobieta. - Dzwonię na policję!
- Nie już nie trzeba. - Powiedział ojciec Harry'ego i poszedł w nieznanym mi kierunku. Spojrzałam w stronę chłopaka leżącego na ziemi. Dokładnie przeskanowałam jego obrażenia. Cały we krwi, kilkadziesiąt siniaków, rozcięta warga i ślady.....po nożu? O Boże. Zadzwoniłam do Sary by przyszła pod wskazany adres. Po ok. 7 minutach już była na miejscu.
- Sara wiem, że uznasz mnie za głupią i naiwną ale nie mogłam go zostawić na pastwę psychicznego ojca. - Powiedziałam jednym tchem.
- Dobra nie drążmy tego tematu. Co z nim zrobimy?
- Do jego domu jest bardzo daleko. Chodźmy do mnie.
- Och Rose, robisz to na własną odpowiedzialność.
Ja złapałam Harry'ego pod ręce a Sara za nogi. Jaki on ciężki! Ale nie możemy go zostawić samego w jakieś ciemnej uliczce. Po 10 minutach byłyśmy w moim domu. Doczołgałyśmy Harry'ego do kanapy i zadzwoniłyśmy do Evy, że "babski wieczór" odwołany bo rodzice przyjechali wcześniej. Nie mogłam jej powiedzieć o Harry'm bo pewnie by się wściekła. Tak, jestem naiwna bo trzymam mordercę w swoim domu.
- Ok to ja już idę. Jak coś to dzwoń. - Powiedziała Sara i wyszła. I co teraz? Chyba powinnam opatrzyć jego rany. Wzięłam to co potrzebne i wróciłam do salonu. Zaczęłam od ran na nadgarstkach. Jak można pociąć własnego syna nożem? Nie rozumiem tego. Gdy zabandażowałam już nadgarstki zajęłam się resztą ran i zadrapań. Harry był wręcz zmasakrowany. Może się powtarzam ale jak ojciec mógł zrobić coś takiego? Spojrzałam na rozciętą wargę chłopaka. Mam maść by takie rany goiły się szybciej. Założyłam trochę na palec i zaczęłam rozprowadzać ją po wardze Harry'ego. Ma niesamowicie delikatne usta. STOP. ROSE STOP. O czym ty myślisz? Opanuj się. Chłopak miał na sobie brudne ubrania. Mam jeszcze w garderobie ubrania mojego brata, który wyprowadził się dość niedawno. Wzięłam białą koszulkę i ciemne szorty. Położyłam je obok na fotelu.
- Teraz tylko czekać aż się obudzi. - Mruknęłam sama do siebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Słowa tego faceta były takie dziwne. Jakim cudem mógłby znać mój czuły punkt? W ogóle to ja sama nie wiem jaki on jest. Nie, pewnie powiedział tak by zbić mnie z tropu. Postanowiłam nie dać się podejść.
- Proszę Pana tylko o jedno, niech zostawi Pan Harry'ego w spokoju. - Spojrzałam na ciało chłopaka bezwładnie leżące na ziemi. - On i tak już jest nieprzytomny.
- Panienko, mam prawo robić z nim co chcę. Jego ojcem.
- To oznacza, że może bić go Pan do nieprzytomności? Nie wydaje mi się.
- Wiesz co? - Podszedł bliżej tak, że prawie stykaliśmy się ciałami. Złapał mnie za nadgarstki. - Mam w dupie twoje zdanie. Znasz Harry'ego? To dobrze ale dla mnie jesteś nikim.
- Hej! Niech Pan ją zostawi! - Wrzasnęła jakaś kobieta. - Dzwonię na policję!
- Nie już nie trzeba. - Powiedział ojciec Harry'ego i poszedł w nieznanym mi kierunku. Spojrzałam w stronę chłopaka leżącego na ziemi. Dokładnie przeskanowałam jego obrażenia. Cały we krwi, kilkadziesiąt siniaków, rozcięta warga i ślady.....po nożu? O Boże. Zadzwoniłam do Sary by przyszła pod wskazany adres. Po ok. 7 minutach już była na miejscu.
- Sara wiem, że uznasz mnie za głupią i naiwną ale nie mogłam go zostawić na pastwę psychicznego ojca. - Powiedziałam jednym tchem.
- Dobra nie drążmy tego tematu. Co z nim zrobimy?
- Do jego domu jest bardzo daleko. Chodźmy do mnie.
- Och Rose, robisz to na własną odpowiedzialność.
Ja złapałam Harry'ego pod ręce a Sara za nogi. Jaki on ciężki! Ale nie możemy go zostawić samego w jakieś ciemnej uliczce. Po 10 minutach byłyśmy w moim domu. Doczołgałyśmy Harry'ego do kanapy i zadzwoniłyśmy do Evy, że "babski wieczór" odwołany bo rodzice przyjechali wcześniej. Nie mogłam jej powiedzieć o Harry'm bo pewnie by się wściekła. Tak, jestem naiwna bo trzymam mordercę w swoim domu.
- Ok to ja już idę. Jak coś to dzwoń. - Powiedziała Sara i wyszła. I co teraz? Chyba powinnam opatrzyć jego rany. Wzięłam to co potrzebne i wróciłam do salonu. Zaczęłam od ran na nadgarstkach. Jak można pociąć własnego syna nożem? Nie rozumiem tego. Gdy zabandażowałam już nadgarstki zajęłam się resztą ran i zadrapań. Harry był wręcz zmasakrowany. Może się powtarzam ale jak ojciec mógł zrobić coś takiego? Spojrzałam na rozciętą wargę chłopaka. Mam maść by takie rany goiły się szybciej. Założyłam trochę na palec i zaczęłam rozprowadzać ją po wardze Harry'ego. Ma niesamowicie delikatne usta. STOP. ROSE STOP. O czym ty myślisz? Opanuj się. Chłopak miał na sobie brudne ubrania. Mam jeszcze w garderobie ubrania mojego brata, który wyprowadził się dość niedawno. Wzięłam białą koszulkę i ciemne szorty. Położyłam je obok na fotelu.
- Teraz tylko czekać aż się obudzi. - Mruknęłam sama do siebie.
Trzecie Fanfiction
Jestem wielką fanką FF i chyba to już można określić jako nałóg xd
OTO LINK DO TRZECIEGO FF: Stranger
OTO LINK DO TRZECIEGO FF: Stranger
Rozdział 5 cz.1
Rozdział ten (bynajmniej tą część) dedykuję Patrycji, która mnie wręcz męczyła o ten rodział :D (@patka18086)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Spacer po Londynie. Niesamowite uczucie. Cieszę się, że tu mieszkam. Piękne widoki + lekka angielska mżawka to cechy rozpoznawcze tego miasta. Od tych niemiłych zdarzeń minęło już parę dni. Jutro wracają rodzice. Wszystko powoli wraca do normalności. Czuję się bezpieczniej ale to jeszcze nie jest to. Te rzeczy wyryły mi się w psychice na długo. Nadal obawiam się, że oni przyjdą po mnie i Evę. A wspominając o Evie....hmmm....mieszka kilka ulic ode mnie. Jest naprawdę fajną dziewczyną. Dzisiaj umówiłyśmy się na taki babski wieczór z Sarą u mnie. Tak, wróciłam już do domu. Wiem, że to niebezpieczne ale już jutro będą rodzice. Wytrzymam. Nagle usłyszałam krzyk. Spojrzałam w stronę skąd dochodził dźwięk. Podświadomość mówi mi uciekaj....ale jeśli temu komuś się coś stanie? Co wtedy? Będę miała go na sumieniu? Może idę na pewną śmierć albo najnormalniej w świecie histeryzuję. Ale muszę pomóc! Ugh. Jestem za dobra. Szłam w stronę ciemnej uliczki z której wydobywał się ten dźwięk. Zaczynam się bać. Rose debilko zawracaj póki masz czas. Zauważyłam skulonego chłopaka we krwi a nad nim starszego faceta zamachującego się. Byli do siebie podobni. Może to ojciec tego chłopaka. Facet znowu wymierzył mu cios, że aż zawył z bólu. Poczekajcie! On wygląda jak Harry. Tak to on!
- Ej. Niech Pan go zostawi! - Krzyknęłam.
- Bo co? - Odwrócił się w moją stronę.
- Robi mu Pan krzywdę. Mam zadzwonić po policję? - Próbowałam być opanowana.
- Nie twoja cholerna sprawa co z robię z moim synem! Jasne?! - Wrzasnął i uderzył Harry'ego w twarz.
- Okey. Już dzwonię. Jak Pan chce. - Powiedziałam i wyciągnęłam telefon. Facet w jednej chwili wytrącił mi go z rąk i zdeptał.
- Zostaw nas w spokoju! - Warknął. Spojrzałam na Harry'ego. Leżał skulony i trzymał się za brzuch. Był cały we krwi. Nie mogłam go tam tak po prostu zostawić. Było mi go żal. To nawet nie ojciec to potwór.
- Nie. Może Pan go zabić! - Warknęłam.
- Rose, proszę idź. - Wyszeptał Harry. Oboje spojrzeliśmy na niego. Był półprzytomny.
- Nie Harry. Nie pozwolę żeby ten facet coś ci zrobił!
- Wiesz co Panienko. Lepiej dla ciebie żebyś nie wtrącała się do nie swoich spraw. - Uśmiechnął się głupawo jego ojciec.
- A co mi Pan zrobi?
- Więcej niż myślisz. Znam twój czuły punkt.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Spacer po Londynie. Niesamowite uczucie. Cieszę się, że tu mieszkam. Piękne widoki + lekka angielska mżawka to cechy rozpoznawcze tego miasta. Od tych niemiłych zdarzeń minęło już parę dni. Jutro wracają rodzice. Wszystko powoli wraca do normalności. Czuję się bezpieczniej ale to jeszcze nie jest to. Te rzeczy wyryły mi się w psychice na długo. Nadal obawiam się, że oni przyjdą po mnie i Evę. A wspominając o Evie....hmmm....mieszka kilka ulic ode mnie. Jest naprawdę fajną dziewczyną. Dzisiaj umówiłyśmy się na taki babski wieczór z Sarą u mnie. Tak, wróciłam już do domu. Wiem, że to niebezpieczne ale już jutro będą rodzice. Wytrzymam. Nagle usłyszałam krzyk. Spojrzałam w stronę skąd dochodził dźwięk. Podświadomość mówi mi uciekaj....ale jeśli temu komuś się coś stanie? Co wtedy? Będę miała go na sumieniu? Może idę na pewną śmierć albo najnormalniej w świecie histeryzuję. Ale muszę pomóc! Ugh. Jestem za dobra. Szłam w stronę ciemnej uliczki z której wydobywał się ten dźwięk. Zaczynam się bać. Rose debilko zawracaj póki masz czas. Zauważyłam skulonego chłopaka we krwi a nad nim starszego faceta zamachującego się. Byli do siebie podobni. Może to ojciec tego chłopaka. Facet znowu wymierzył mu cios, że aż zawył z bólu. Poczekajcie! On wygląda jak Harry. Tak to on!
- Ej. Niech Pan go zostawi! - Krzyknęłam.
- Bo co? - Odwrócił się w moją stronę.
- Robi mu Pan krzywdę. Mam zadzwonić po policję? - Próbowałam być opanowana.
- Nie twoja cholerna sprawa co z robię z moim synem! Jasne?! - Wrzasnął i uderzył Harry'ego w twarz.
- Okey. Już dzwonię. Jak Pan chce. - Powiedziałam i wyciągnęłam telefon. Facet w jednej chwili wytrącił mi go z rąk i zdeptał.
- Zostaw nas w spokoju! - Warknął. Spojrzałam na Harry'ego. Leżał skulony i trzymał się za brzuch. Był cały we krwi. Nie mogłam go tam tak po prostu zostawić. Było mi go żal. To nawet nie ojciec to potwór.
- Nie. Może Pan go zabić! - Warknęłam.
- Rose, proszę idź. - Wyszeptał Harry. Oboje spojrzeliśmy na niego. Był półprzytomny.
- Nie Harry. Nie pozwolę żeby ten facet coś ci zrobił!
- Wiesz co Panienko. Lepiej dla ciebie żebyś nie wtrącała się do nie swoich spraw. - Uśmiechnął się głupawo jego ojciec.
- A co mi Pan zrobi?
- Więcej niż myślisz. Znam twój czuły punkt.
sobota, 12 października 2013
PONAD 1000 WYŚWIETLEŃ!
DZISIAJ OGŁASZAM ROCZNICĘ. ZŁAMALIŚCIE 1000 WYŚWIETLEŃ! KOCHAM WAS! JESTEM TAKA SZCZĘŚLIWA! xx
Subskrybuj:
Posty (Atom)