Jakoś wyrobiłam się jeszcze dzisiaj z cz.2 ale OSTRZEGAM ten rozdział był trochę wymuszony. Znów dedykacja dla Patrycji xd #muchlove
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Słowa tego faceta były takie dziwne. Jakim cudem mógłby znać mój czuły punkt? W ogóle to ja sama nie wiem jaki on jest. Nie, pewnie powiedział tak by zbić mnie z tropu. Postanowiłam nie dać się podejść.
- Proszę Pana tylko o jedno, niech zostawi Pan Harry'ego w spokoju. - Spojrzałam na ciało chłopaka bezwładnie leżące na ziemi. - On i tak już jest nieprzytomny.
- Panienko, mam prawo robić z nim co chcę. Jego ojcem.
- To oznacza, że może bić go Pan do nieprzytomności? Nie wydaje mi się.
- Wiesz co? - Podszedł bliżej tak, że prawie stykaliśmy się ciałami. Złapał mnie za nadgarstki. - Mam w dupie twoje zdanie. Znasz Harry'ego? To dobrze ale dla mnie jesteś nikim.
- Hej! Niech Pan ją zostawi! - Wrzasnęła jakaś kobieta. - Dzwonię na policję!
- Nie już nie trzeba. - Powiedział ojciec Harry'ego i poszedł w nieznanym mi kierunku. Spojrzałam w stronę chłopaka leżącego na ziemi. Dokładnie przeskanowałam jego obrażenia. Cały we krwi, kilkadziesiąt siniaków, rozcięta warga i ślady.....po nożu? O Boże. Zadzwoniłam do Sary by przyszła pod wskazany adres. Po ok. 7 minutach już była na miejscu.
- Sara wiem, że uznasz mnie za głupią i naiwną ale nie mogłam go zostawić na pastwę psychicznego ojca. - Powiedziałam jednym tchem.
- Dobra nie drążmy tego tematu. Co z nim zrobimy?
- Do jego domu jest bardzo daleko. Chodźmy do mnie.
- Och Rose, robisz to na własną odpowiedzialność.
Ja złapałam Harry'ego pod ręce a Sara za nogi. Jaki on ciężki! Ale nie możemy go zostawić samego w jakieś ciemnej uliczce. Po 10 minutach byłyśmy w moim domu. Doczołgałyśmy Harry'ego do kanapy i zadzwoniłyśmy do Evy, że "babski wieczór" odwołany bo rodzice przyjechali wcześniej. Nie mogłam jej powiedzieć o Harry'm bo pewnie by się wściekła. Tak, jestem naiwna bo trzymam mordercę w swoim domu.
- Ok to ja już idę. Jak coś to dzwoń. - Powiedziała Sara i wyszła. I co teraz? Chyba powinnam opatrzyć jego rany. Wzięłam to co potrzebne i wróciłam do salonu. Zaczęłam od ran na nadgarstkach. Jak można pociąć własnego syna nożem? Nie rozumiem tego. Gdy zabandażowałam już nadgarstki zajęłam się resztą ran i zadrapań. Harry był wręcz zmasakrowany. Może się powtarzam ale jak ojciec mógł zrobić coś takiego? Spojrzałam na rozciętą wargę chłopaka. Mam maść by takie rany goiły się szybciej. Założyłam trochę na palec i zaczęłam rozprowadzać ją po wardze Harry'ego. Ma niesamowicie delikatne usta. STOP. ROSE STOP. O czym ty myślisz? Opanuj się. Chłopak miał na sobie brudne ubrania. Mam jeszcze w garderobie ubrania mojego brata, który wyprowadził się dość niedawno. Wzięłam białą koszulkę i ciemne szorty. Położyłam je obok na fotelu.
- Teraz tylko czekać aż się obudzi. - Mruknęłam sama do siebie.
Boski ♥ Ciekawe co będzie jak się obudzi, heheeh czekam na next.
OdpowiedzUsuńJoł ;D Cudowne opowiadanie, możesz mnie powiadamiać o nowych rozdziałach ? @lovju69
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuń@Hazza_OMFG
super czekam na nastęony
OdpowiedzUsuń